Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, prędko zbiegłem na dół i otworzyłem Caroline.
- Twojego taty nie ma, hm? - mruknęła, otrzepując kurtkę ze śniegu.
- Wyjechał wczoraj. - uśmiechnąłem się niemrawo, odbierając od niej okrycie. - Znów.
Blondynka posłała mi ciepły uśmiech, starając się mnie pocieszyć. Nie potrzebowałem tego, wszystko było w porządku. Musiało być.
- To co oglądamy? - klapnęła na kanapę, zbierając z oparcia nasz ulubiony, miękki koc.
- No nie wiem, wybierzmy coś razem. - zgarnąłem z blatu laptopa i podpiąłem pod telewizor, dzięki czemu mogliśmy oglądać film z internetu na dużym ekranie. Caroline westchnęła cicho, przyzwyczajona do takich drogich rozwiązań w moim domu.
Przeglądałem strony, które polecały jakieś filmy i co chwila czytałem dziewczynie tytuł i opis, który mógłby nam przypaść do gustu. W międzyczasie Car nawiązała rozmowę:
- Miło, że sobie o mnie przypomniałeś. - tym razem jednak dało się zauważyć iskierki w jej oczach, widocznie przeszło jej obrażanie się na mnie.
- Myślałem, że to Ty masz mnie dość. - parsknąłem. Blondynka zmarszczyła brwi i oparła się o mój bok, przykrywając nas kocem.
- Czemu?
- Na meczu wcale nie zwracałaś na mnie uwagi, nawet Debby się bardziej ekscytowała. To do Ciebie niepodobne. - na dźwięk imienia dziewczyny Caroline zmieniła wyraz twarzy.
- Rzecz w tym, że chyba się nie zrozumieliśmy, Harry. Tamten gol główką był naprawdę niezły - woah, czyli jednak widziała - Gdy na Ciebie patrzyłam, od razu podbiegłeś do Debby no i nie chciałam Ci przeszkadzać czy coś.. - na koniec mamrotała już niewyraźnie.
- Ty? - podniosłem brew. - Nigdy.
Dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech.
* Caroline's pov *
- Hej, Caroline! - w szkole przywitała mnie Debby, ściskając mnie mocno. Przywróciła mi dobry humor. Nie byłam na nią zła, bo wszystko okazało się nieporozumieniem, poza tym dziewczyna nie była niczego świadoma.
- Cześć, jak tam? - wzięłam brunetkę pod ramię, prowadząc na stołówkę. Dzisiaj do szkoły obiecał przyjść Niall, więc chciałam ją z nim poznać.
- Lekcje mnie dobijają. - wypuściła głośno powietrze. Zaśmiałam się, podnosząc tace dla nas obu. Z obiadem w rękach ruszyłam do naszego stolika, prowadząc Debby przez gąszcz licealistów. Widząc z daleka blond czuprynę przyjaciela, uśmiechnęłam się szeroko. Szybko zanim, którekolwiek z nich zdążyło zaprotestować, wyminęłam Styles'a siedzącego naprzeciwko i klapnęłam obok Niall'a, tym samym zmuszając Debby do zajęcia mojego stałego miejsca. Harry przewrócił na mnie oczami, ale w końcu nie mógł być na mnie zły, prawda?
- Jak tam, blondie? - zagaiłam, wcześniej przytulając się do Horan'a. Podniósł brew, zaznaczając:
- Chciałbym Ci przypomnieć, że masz podobny do mnie odcień włosów, blondie.
Wzruszyłam ramionami.
- A tak poza tym to dobrze. Angie ostatnio miała jakiś okres wymiotny, ale.. - urwał, wreszcie skupiając uwagę na nieznanej mu osobie. Tymczasem Debby wytrzeszczyła oczy, zapewne wyłapując to, co zdążył powiedzieć Niall.
- A tak, zapomniałam was sobie przedstawić. - zachichotałam. - To Debby, a to Niall.
- Cześć - chłopak przywitał się ciepło, co było w jego naturze. Brunetka skinęła głową, trochę bardziej ośmielona. - Wracając do tematu.. eee… No, ale jej stopniowo przechodzi. I brzuszek już widać! - żywo gestykulował, widocznie podekscytowany. Cieszyłam się na ten widok, Harry również szeroko się uśmiechał, ukazując dołeczki w policzkach. Przyłapałam Debby na gapieniu się na jego profil. Zachichotałam lekko i wybudziłam ją z transu, gdyby nie ja, prawdopodobnie miałaby jeszcze gorszy rumieniec na twarzy.
- A rodzice? - spytał Haz, pocierając skroń palcem wskazującym.
- Moi oczywiście znieśli to lepiej. Byli przyzwyczajeni do moich wybryków, przez to co wyrabialiśmy razem. - chłopak pokręcił rozbawiony głową, chwilo spuszczając wzrok na swoje dłonie. - Tak jak mówiłem, rodzice Angie to zupełnie inna kwestia. Ale zaczynają powoli z tym żyć. Już nie spotykam się z liściem za każdym razem, gdy przechodzę przez próg ich domu.
Zaśmialiśmy się we troje.
- Uhm, przepraszam, że przeszkadzam, ale.. o co chodzi? - nieśmiało zapytała Debby, zakładając kosmyk włosów za ucho. No tak, trochę zapomnieliśmy o jej istnieniu, a to naturalne, że chciała wiedzieć, o co chodzi w rozmowie. Spojrzałam się asekuracyjnie na Niall'a, który uśmiechnął się. Widocznie mało go już to wzruszało.
- Uhm, Angie to moja dziewczyna. I jest w ciąży. - prędko wyjaśnił, nawet się nie zająkując. Wzruszył ramionami, gdy brunetka posłała mu współczujące spojrzenie. W końcu nie wyszło tak źle.
Przechadzałyśmy się z Debby dookoła boiska, na którym miejsce miał trening. Musiałam przyznać, że bardzo polubiłam tą dziewczynę. Była taka.. normalna. Poza tym wydawało się, że ona też polubiła moje towarzystwo.
- Harry jest chyba bardzo dobry w tym, co robi. To znaczy nie znam się zbytnio..
- Jest. - uśmiechnęłam się, zerkając przelotnie na jego sylwetkę. Biegł z zadziwiającą prędkością z piłką w stronę bramki. - Chce zostać piłkarzem.
- Fajnie. - dziewczyna pokiwała głową. - Znasz jeszcze kogoś z drużyny?
- No tak.. praktycznie wszystkich. Ale najlepiej Loui'ego i Liam'a. - pokazałam ich Debby na boisku.
- Przystojni. - uśmiechnęła się szeroko - To Twoi kumple?
- Niezupełnie. - zrobiłam kwaśną minę, opierając się o barierki. - Moi ex, można powiedzieć.
- Oh. - dziewczynę lekko zatkało. - Mogę spytać co się stało?
Pokiwałam lekko głową, spuszczając wzrok. W końcu co mi zależało.
- Louis mnie zdradził, natomiast do Liam'a nie czułam tego czegoś. - odpowiedziałam na jednym wydechu.
- W takim razie sukinsyn z tego pierwszego. - zaśmiałam się, przyznając jej rację. - Zdradzać taką dziewczynę jak Ty? Musi mieć nie po kolei w głowie!
- Dzięki.
- Wybierzemy się gdzieś po szkole? No wiesz, Ty, ja i może Harry? - zaproponowała, pochylając się nade mną. Nie musiałam się długo zastanawiać. Zgodziłam się.
Minęły dwa tygodnie od pojawienia się Debby i mogłam szczerze przyznać, że się zakumplowałyśmy. Co więcej z każdym dniem coraz bardziej dało się zauważyć, że mają się z Harry'm ku sobie.
- Zaproś ją gdzieś, proszę Cię. - zaśmiałam się na widok loczka, który nie mógł oderwać wzroku od wcześniej wspomnianej brunetki, gdy ćwiczyła na w-fie. Prychnął pod nosem, za co zgromiłam go wzrokiem.
- No okej, okej! - podniósł ręce w obronnym geście. - Zrobię to… kiedyś.
- Dzisiaj.
- Co? Nie!
- Jeżeli tego nie zrobisz, to powiem jej, że Ci się podoba.
Harry naburmuszył się lekko i założył ręce na siebie.
- Wiesz co? Głupia jesteś.
Uśmiechnęłam się zwycięsko. Wygrałam.
* Harry's pov *
- Hej Debby, odwieźć Cię do domu? - złapałem dziewczynę za nadgarstek na parkingu przed szkołą. Caroline wybierała się dzisiaj do Niall'a, więc nie musiałem martwić się o to, że szłaby gdzieś sama.
- Jasne. - brunetka odgarnęła włosy z twarzy.
W ciszy zaprowadziłem ją do swojego samochodu i otworzyłem przed nią drzwi. Lekko zszokowana moim jakże dżentelmeńskim zachowaniem, cicho podziękowała i zapięła pasy. Po chwili siedziałem już za kierownicą auta i wyjeżdżałem z parkingu. Dziewczyna podała mi swój adres, przyglądając mi się długo. Uśmiechnąłem się pod nosem. Byłem do tego przyzwyczajony.
Rozpocząłem lekką rozmowę, z powrotem włączając swój tryb amanta. Brunetka co chwila rumieniła się. Jazda nie trwała długo. Już po chwili zatrzymałem się pod średniej wielkości domem. Zanim Debby zdążyła zareagować, podbiegłem do drzwi od jej strony i je przed nią otworzyłem. Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
Nie chcąc już dłużej czekać, walnąłem prosto z mostu:
- Dasz się zaprosić na kolację? Jutro wieczorem. - uśmiechnąłem się uwodzicielsko, co widocznie nie wyszło mi z wprawy, bo już po chwili mogłem obserwować jak pod dziewczyną uginają się kolana.
- Z przyjemnością. - wydusiła.
- Przyjadę jutro po Ciebie o 6. - puściłem jej oczko i już chciałem otwierać sobie drzwi, gdy brunetka złapała mnie za nadgarstek i odwróciła z powrotem do siebie. Nie minęła chwila, gdy pociągnęła mnie za koszulkę, zmuszając bym trochę się zniżył i wpiła w moje usta.
xxxxxxxxxxxxxxx
cześć, cześć, wiem, długo mnie nie było:( ale przynajmniej wracam z weną
Hej. Świetny rozdział jak zawsze. :D Czekam na następny <333
OdpowiedzUsuń